BlogCity tourNorway

Norge ekspressen – Norwegia ekspresowo! / Norge ekspressen – Norway express!

posted by ComeAnn Maj 7, 2014 2 komentarze

To był naprawdę szalony pomysł! Lecieć do Oslo tylko na jeden dzień i dwa dni z rzędu wstawać o 3 rano. Ale właściwie czemu nie… – pomyślałam i kupiłam bilety, które okazały się tańsze niż dojazd z lotniska Torp do centrum Oslo. W stolicy Norwegii (łącznie z króciutkim noclegiem) byłam jedynie 18 godzin. Co można zobaczyć w tak krótkim czasie? Okazuje się, że nawet sporo, a przynajmniej mi udało się dotrzeć tam, gdzie chciałam. Tylko trzeba się odpowiednio do takiego krótkiego pobytu przygotować, czyli znaleźć nocleg blisko miejsca, z którego odjeżdżają autobusy na lotnisko, poczytać przewodniki i zrobić wstępny plan zwiedzania. Ja zaszalałam i zarezerwowałam pokój w górującym nad miastem, 37-piętrowym Radisson Blue. Cena dosięgała kosmosu, ale warunki były naprawdę luksusowe, a widoki w dużym stopniu łagodziły poczucie winy spowodowane uszczupleniem konta.

DSC_8734

Rundę po mieście zaczęłam od zlokalizowania portu i rejsu dookoła wyspy Gressholmen, należacej do Oslofjord. Szybko minęłam nowoczesny budynek opery i znalazłam się nad wodą. Po 10 minutach siedziałam już na pokładzie statku i delektowałam się norweskim słońcem, rześkim wiatrem i obłędnymi widokami.

DSC_8781

DSC_8783

DSC_8866

DSC_8812

Cały rejs trwał jakieś 40 minut i, o ile dobrze pamiętam, kosztował 150 NOK. W tym czasie statek opływał Gressholmen, klucząc między innymi wysepkami i zatrzymując się raz po raz w malutkich portach. Można było wysiąść i powędrować w głąb wyspy lub poopalać się na jej brzegu.

DSC_8851

DSC_8909

DSC_8877

Po rejsie skierowałam się do punktu wyjścia, czyli placu przy Centralnym Dworcu Kolejowym. Moja trasa biegła tuż przy nowym gmachu Opery Narodowej – perełce współczesnej architektury (neomodernizm), zaprojektowanej przez zespół architektów z pracowni Snøhetta.

DSC_8760

DSC_8927

DSC_8935

DSC_9025

Budynek znajduje się w centrum miasta, na początku Oslofjord, przy samiutkim nabrzeżu. Wiele osób korzysta z tego dogodnego położenia i wygrzewa się w słońcu nad wodą.

DSC_8953

DSC_8973

DSC_8974

DSC_8992

Bryła budowli jest niezwykle ciekawa – ostra i pocięta, a jednak bardzo dostojna. Strome platformy z białego marmuru prowadzą zwiedzających aż na dach, skąd roztacza się imponujący widok na miasto. Te i inne walory artystyczne oraz funkcjonalne zostały docenione już w rok po uroczystym otwarciu gmachu opery. W 2009 roku budynek otrzymał nagrodę Miesa van der Rohe, czyli wyróżnienie w dziedzinie architektury przyznawane przez Unię Europejską.

DSC_9004

DSC_8998

DSC_9006

DSC_9002

Gdy w końcu dotarłam do Centrum, pojechałam metrem do Muzeum Muncha. Bardzo chciałam zobaczyć oryginalne prace tego niezwykłego artysty. Miałam tylko nadzieję, że nie czeka mnie pół dnia stania w kolejce. Wyczytałam, że akurat w tym czasie obchodzone są w Oslo dni Muncha i kolekcja obrazów jest naprawdę pokaźna. Nastawiałam się więc na armagedon i tłumy turystów. Można sobie tylko wyobrazić, jak duże było moje zdziwienie, gdy po przybyciu na miejsce okazało się, że przede mną czeka tylko jedna osoba… Bardzo mnie to zastanowiło, ponieważ zawsze myślałam, że Munch jest popularnym malarzem, w szczególności znanym poprzez „Krzyk”, ale może to tylko mój punkt widzenia albo po prostu miałam masę szczęścia. Obrazy zrobiły na mnie ogromne wrażenie! Jednak różnica w obcowaniu z oryginałami, a nie reprodukcjami, jest kolosalna. Dlatego Muzeum Muncha wpisuję na listę – „konieczne do zobaczenia” w Oslo!

DSC_9028

Kiedy wróciłam do Centralnego Dworca Kolejowego, okazało się, że zdążę jeszcze na przedostatni kurs odkrytym autobusem wycieczkowym. Tak objechałam całe miasto i zobaczyłam ratusz, gmach parlamentu, znane parki i muzea oraz wiele innych ciekawych miejsc i budynków. Cała trasa zajęła jakieś półtorej godziny. Żałowałam tylko, że nie miałam dość czasu, by wysiąść na przystankach i zwiedzić poszczególne atrakcje.

DSC_9061

DSC_9044

DSC_9074

Pod wieczór zrobiłam się naprawdę zmęczona. Pobudka o 3 rano dawała o sobie znać. Postanowiłam przejść się najbardziej znanym deptakiem Karl Johans Gate i znaleźć jakieś sympatyczne miejsce na kolację. W końcu usiadłam w Grand Cafe i szczęśliwie udało mi się zamówić łososia, norweskiego rzecz jasna. 😉

DSC_9096

Około 8 wieczorem wróciłam do hotelu, wydając wcześniej jakąś fortunę na małą butelkę wody (20NOK, czyli ponad 10 PLN!!!) i postanowiłam spróbować zasnąć, gdyż kolejnego dnia czekała mnie kolejna pobudka o nieludzkiej porze.

Leżałam i leżałam, mijała dziewiąta, potem dziesiąta… i cały czas było jasno. W końcu nie wytrzymałam i wyszłam na najdroższe, jak dotąd w moim życiu piwo – około 100 NOK, o zgrozo! Dowiedziałam się, że ciemno (choć też nie całkiem) robi się dopiero około północy i tylko na jakieś 3 godziny. Jest to spowodowane zjawiskiem tzw. „norweskich białych nocy”, które można obserwować w okresie od czerwca do sierpnia. Słońce chowa się wtedy za horyzont bardzo płytko i na krótko – tak, że jego poświata jest cały czas widoczna i rozświetla niebo, nie pozwalając zapaść zupełnym ciemnościom. Nie należy jednak tego mylić z nocą polarną, kiedy słońce w ogóle nie zachodzi.

DSC_9091

Byłam zauroczona! Gdybym tylko mogła nie wstawać o 3 rano kolejnego dnia… Niestety, musiałam wrócić do hotelu, zasunąć rolety i postarać się chwilę przespać. Jednak nie wytrzymałam i wyjrzałam przez okno jakoś po północy. Nie było ciemno, światło przypominało zmierzch lub chwile zaraz po zachodzie słońca. Między ciemnymi chmurami przebłyskiwały całkiem jasne fragmenty nieba. Oslo w lecie nie zasypia…

Wypad do Norwegii na jedną dobę był wariackim zrywem mojej podróżniczej natury. Ale było warto. Kiedyś usłyszałam, że jeśli uważasz, że coś jest szalonym pomysłem, a wszyscy dookoła odradzają Ci jego realizację, to po prostu się w nim zakochaj!!! 🙂

DSC_8740

•••

This was a really wicked idea! To fly to Oslo just for one day and get up at 3 o’clock in the morning two days in a row. But actually, why not?… – I thought and purchased tickets that turned out to be cheaper than the transfer from Torp airport to the center of Oslo. I stayed only 18 hours in the capital city of Norway, brief lodging included. What can you see in such a short time? Quite a bit, as it proved, at least I managed to get where I wanted to. You just have to take care about a good preparation to such a short trip, meaning: finding a lodging close to the place where you can catch a transfer bus to the airport, read guides and prepare a rough itinerary. I pushed the boat out and booked a room in the 37-storey Radisson Blu hotel, overlooking the city. It costed me an arm and a leg but the conditions were luxurious and the views soothed the sense of guilt caused by depletion of the account.

I started my tour on the city from locating the port and cruise around the island Gressholmen, belonging to the Oslofjord. I quickly passed by the modern opera building and found myself on the water. 10 minutes later I was sitting on board and enjoyed the Norwegian sun, brisk wind and the awesome views.

The cruise lasted some 40 minutes and, if I remember well, costed 150 NOK. During this time the ship sailed round Gressholmen, weaving between other islands and stopping from time to time in the tiny ports. You could get off and wander into the island or relax on the shore.

After the cruise I headed towards the way out, that is a square at the Central Railway Station. My route went pass the new building of the National Opera – a pearl of contemporary architecture (neomodernism) designed by the team of architects from Snøhetta’s studio.

The building is situated in the center of the city, at the beginning of the Oslofjord, at the very waterfront. Many people take advantage from this convenient location, basking in the sun over the water.

The body of the building is highly interesting – sharp and furrowed, yet very noble. The steep platforms of white marble lead the visitors to the roof, offering a commanding view of the city. For these and other artistic and functional values the building received the Mies van der Rohe Award, the European Union award in architecture.

When I finally arrived in the centre, I took the subway to the Munch Museum. I couldn’t wait to see the original work of this extraordinary artist. I just hoped not to spend half a day in line. I had read that just in this time Oslo celebrated the Munch Days and there was a considerable amount of paintings to see. So I got ready for Armageddon and crowds of tourists. You could imagine my astonishment when at the place I found just one person in line in front of me… I was puzzled because I had always found Munch a very popular painter, especially for his “Scream” but maybe it’s just my point of view or I simply had a great deal deal of luck. Anyway, the paintings impressed me a lot! What a giant difference in looking at original work, not reproductions! Therefore I enter the Munch Museum to the “must-see in Oslo” list.

When I got back to the Central Railway Station it turned out I still had time to take the penultimate course with the sightseeing bus. This way I went aroud the whole city, saw the City Hall, Houses of Parliament, famous parks and museums, and many other interesting places and buildings. The trip took some one and a half hour. I only regretted that I didn’t have time to get off at the stops and visit all these places.

In the evening I felt really tired. Getting up at 3 a.m. took its toll. I decided to go to the most famous pedestrian street Karl Johans gate and find a nice place for dinner. I finally took a sit at Grand Cafe and ordered salmon, Norwegian one, of course. 😉

Around 8 p.m. I got back to the hotel, spent a fortune on a small bottle of water (20 NOK, over 10 PLN!!!) and tried to sleep because the other day I had to wake up at some ungodly hour. I lied and lied, 9 p.m. passed, then 10 p.m. … and still it didn’t get dark outside. I couldn’s stand it any longer and finally went for a most expensive beer on my life – some 100 NOK, horror of horrors! I got to know that it gets dark (but still not fully) only around midnight and just for some 3 hours. These are so-called “Norwegian white nights” that you can observe from June to August. The sun hides over the horizon very shallow then and brightens the sky, keeping the darkness away. However, this should not be confused with the polar night, when the sun doesn’t set at all.

I was amazed! If only I didn’t have to get up at 3 a.m. the next day… Alas, I had to go back to the hotel, draw the blinds and try to get some sleep. But I couldn’t resist looking out through the window after midnight. It was not dark, the light looked like dusk or a moment after the sunset. Through the dark clouds shined bright areas of the sky. In summer, Oslo never falls asleep…

The trip to Norway just for one day was a crazy spurt of my traveller’s nature. But it was worth it. I once heard that if you find some idea crazy and everybody around discourage you from doing it, you should just fall in love with it!!! 🙂

You may also like