Niedaleko Rio de Janeiro, na drugim brzegu zatoki Guanabara, leży Niterói – miasto liczące 470 tys. mieszkańców, które zasłynęło z dość nietypowego budynku Muzeum Sztuki Współczesnej. Mogłoby się wydawać, że nie warto ruszać się z najsłynniejszego miasta świata, by zobaczyć jakąś mniejszą miejscowość położoną kilkanaście kilometrów dalej, jednak nic bardziej mylnego. Niterói naprawdę potrafi zauroczyć i zadziwić. Ze mną się udało! A było to tak…
Już pierwszego dnia pobytu w Rio de Janeiro postanowiłam opuścić tą gigantyczną metropolię, żeby zobaczyć niezwykły budynek zaprojektowany przez najsłynniejszego współczesnego architekta brazylijskiego Oscara Niemeyera. Do Niterói można się dostać na dwa sposoby: promem lub mostem prezydenta Costa e Silvy, zwanym po prostu mostem Rio-Niterói. Most ma długość 13 290 m co czyni go najdłuższym w kraju, a codziennie przemierza go około około 140 000 pojazdów. Obecnie jest to najdłuższy most w Ameryce Łacińskiej, jak również najdłuższy most z betonu sprężonego na półkuli południowej i szósty najdłuższych na świecie! Ale nie o mostach miało być, do rzeczy więc.
Zapakowałam się na prom i spoglądałam na oddalające się Rio de Janeiro, z niecierpliwością czekając na intrygujące mnie Niterói. Cała podróż trwała mniej więcej pół godziny, czyli wystarczającą ilość czasu na miejską sesje zdjęciową z poziomu zatoki Guanabara. Później jeszcze chwila jazdy taksówką i dotarłam do celu. Przede mną wyrastał gigantyczny latający, a raczej lewitujący kosmiczny spodek, do którego środka miałam się dostać spacerując po serpentynie wyłożonej czerwonym „dywanem”. Museu de Arte Contemporanea de Niterói ma 16 metrów wysokości, 50 metrów średnicy i zupełnie nic wspólnego z przybyszami z innej planety, gdyż artystę zainspirował po prostu kielich kwiatu.
Muzeum Sztuki Współczesnej (w skrócie MAC) jest jedną z budowli wchodzących w skład zapoczątkowanego w 2002 roku projektu Caminho Niemeyer, (caminho – port. droga) mającego na celu odnowienie architektury wybrzeża i stworzenie kilkunastu siedzib kultury.
MAC naprawdę robi niesamowite wrażenie. Ja przez chwilę stałam jak oniemiała i nie wiedziałam, z której strony najlepiej będzie się zabrać za robienie zdjęć. Zrobiłam więc ze wszystkich, z których się dało. 🙂
W muzeum zostały zgromadzone najlepsze brazylijskie eksponaty sztuki współczesnej, jednak przyznam się szczerze, że nie skupiły one tak bardzo mojej uwagi, jak sama bryła architektoniczna MAC. Wewnątrz znajduje się też wyjątkowe przejście z wielkim panoramicznym oknem na Zatokę Guanabara, Rio de Janeiro oraz Głowę Cukru. Żeby tylko dzień był mniej mglisty, to wszystko byłoby widać jak na dłoni!
Kolejną rzeczą, jaka zauroczyła mnie w Niterói była niewielka wyspa „Dobrych Podróży”, czyli Ilha da Boa Viagem, połączona z lądem mostem zbudowanym w 1970 roku. W pobliżu wyspy znajdują się malutkie plaże, co czyni krajobraz jeszcze bardziej rajskim i „pocztówkowym”.
Chetnie spędziłabym w Niterói kolejne kilka godzin, niestety czas pędził nieubłaganie. Pora była popołudniowa, a ja uświadomiłam sobie, że od śniadania nic nie jadłam. Moją uwagę przykuł jedyny straganik w sąsiedztwie MAC, opatrzony dużym i wyraźnym napisem: Coco Brasil – gelado e natural. Oczywiście, że chciałam spróbować wody z kokosa!
Ów woda to dokładnie bielmo jądrowe młodych, niezupełnie dojrzałych owoców kokosa, mające postać przezroczystego, gotowego do picia płynu. Kokosowy drink jest bardzo wydajny i zdrowy. Może zawierać od 200 ml aż do 1 litra wody i nie zawiera tłuszczów. Zawiera za to dużo potasu, składników mineralnych oraz witamin, przez co zalecany jest sportowcom, a nawet rekonwalescentom. Podobno łagodzi również skutki kaca 😉
Nie wiem ile mililitrów było w moim kokosie, ale wypiłam wszystko do dna, niemalże duszkiem. Napój był słodki, orzeźwiający i idealnie schłodzony! Nawet Ada powiedziała, że trafił się wyjątkowo pyszny okaz, a po kilku latach w Brazylii smak miała już wyrobiony doskonale. Cieszyłam się jak dziecko i chłonęłam każdą kokosową chwilę brazylijskiej wiosny, spacerując po Niterói – gigantycznym tarasie z widokiem na Rio de Janeiro. A smaku tego pierwszego kokosa nie zapomnę nigdy!
•••
Not far away from Rio de Janeiro, on the opposite side of Guanabara Bay, is Niterói – a city of 470 000 residents, famous for an unusual building of the Museum of Contemporary Art. One could say it is not worthwhile leaving the best-known city in the world just to see some smaller city several kilometers away but nothing could be more wrong. Niterói can really amaze and enchant you. It worked with me! And this is how it was…
Already on my first day in Rio de Janeiro I decided to leave this giant metropolis, to see the remarkable building designed by the most famous contemporary Brazilian architect Oscar Niemeyer. You can reach Niterói in two ways: with a ferry or through the President Costa e Silva Bridge, commonly known as the Rio-Niteroi Bridge. The bridge has a length of 13 290 m, making it the longest one in the country and is crossed every day by circa 140 000 vehicles. It is currently the longest bridge in Latin America and also the longest prestressed concrete bridge in the southern hemisphere and the sixth longest in the world! OK, now back to the story.
I got on a ferry and watched the receding Rio de Janeiro, eagerly awaiting the intriguing Niterói. The whole trip lasted some half an hour which was enough for an urban photo shooting from the Guanabara Bay. Then just a few whiles of driving in a cab and I was on the place. In front of me I saw a giant flying, or rather levitating space saucer, which I was supposed to enter via serpentine lined with a red „carpet”. Museu de Arte Contemporanea de Niterói is 16 meters high, has 50 meters in diameter and absolutely nothing to do with extraterrestials. The artist was simply inspired by a calyx of a flower.
Museum of Contemporary Art (abbreviated as MAC) is one of the buildings belonging to the Caminho Niemeyer project (caminho [PT] – road) initiated in 2002, aimed at the renewal of the coast’s architecture and the creation of several cultural offices. MAC is really impressive. I stood speechless for a moment, not sure from which side I should take the photos. So I used all the sides I could. 🙂
The museum has collected the best exhibit of Brazilian contemporary art but I have to admit that they didn’t draw my attention as much as the MAC’s architectural form. Inside there is a unique passage with a great panoramic view on the Guanabara Bay, Rio de Janeiro and the Sugar Loaf Mountain. If only the day was less foggy and I could see everything clearly!
Another thing that enchanted me in Niterói was a small „Island of Good Travel”, or Ilha da Boa Viagem, connected to the mainland by a bridge built in 1970. Nearby the island there are tiny beaches, making the landscape even more „Eden-like” or „postcard-like”.
I would have gladly spent another few hours in Niterói, unfortunately the time was passing relentlessly. It was already afternoon and I realized that I hadn’t eaten anything since breakfast. My attention was caught by a sole booth near MAC with a big and clear inscription: Coco Brasil – gelado e natural. Of course, I wanted to try the coconut water!
This water is actually a nuclear endosperm of young, not quite ripe coconuts, in the form of a transparent, ready to drink liquid. The coconut drink is very efficient and healthy. It can contain from 200 ml up to 1 l of water and has no fat. It also contains a lot of potassium, minerals and vitamins, so it is recommended for athletes, and even convalescents. Allegedly, it also mitigates the effects of a hangover.;)
I don’t know how much fluid there was in my coconut but I drank everything, almost at a gulp. The drink was sweet, refreshing and perfectly chilled! Even Ada told me that it was a really delicious specimen – after a few years in Brazil she had a good taste. I was happy as a child and absorbed every coconut moment of the Brazilian spring, walking around Niterói – a giant terrace overlooking Rio de Janeiro. And I will never forget the taste of my first coconut!